środa, 18 lipca 2012

AdSense

http://www.facebook.com/Mswpn2014    <<<<   Prosze o lubie to

piątek, 15 czerwca 2012

Mój facebook like :}

Witam daje wam linka do mojego Facebooka  Chciałbym  abyście  polubili moja stronę  klikać like :)

FANPAGE ILM

Czy warto zarabiac w AdSense ?

Myślę ze tak warto zarabiać. Patrząc na inne strony o rożnej tematyce również Youtube.Dzięki  czemu ludzie przez ten serwis zarabiają spore pieniądze i zdarza się czasem ze nawet w dzień tak poważne gwiazdy mogą osiągnąć zarobek kilkunastu tysięcy Dolarów czy Euro to zależy od waluty waszej.Jesli posiadacie strony o dobrej tematyce dobrej oglądalności serwisu jak i kanału YouTube nie zwlekajcie bo po co jak możecie dzięki temu zarobić wielokrotność miesięcznej pensji  przeciętnego człowieka  (ale nie wszystko od razu do tego trzeba dobrze podejść aby wypozycjonować własna stronę czy kanał YT itp).

Załóżmy dam wam przykład stawki za reklamę od Adsense za 1 klik w reklamę i  20 tys wyświetleń filmiku na YouTube .


1 klik w reklamę=0,31 €

200000,31 €=6200€ pryz 100 % klikalności ale i tak co 8, 10 osoba, klika w reklamę czyli

6200:8=775 € to  jest kwota twoja jeśli  co 8 ,10 osoba kliknie ci w reklame choc nie powiedziane ze 8 moze byc mniej lub wiecej to tylko przyblizone  kwoty .



I jeśli co miesiąc miałbyś taki dochód to rocznie dało by ci z tego 9300€
  a na walutę polska masz około 40 tys złotych za nic. wiem ze myślisz ze to jest nie możliwe nie robiąc nic ale kto miał styczność choć z  na chwilkę z Google Adsense to wie ze jest to możliwe. tak czy siak masz wielokrotność 3 razy większa od polskich zarobków rocznych.



a zmien sobie kwote za 1 klik np na  0,41 €

 to już masz 8200€  o 2 tys więcej i podziel to przez 8 
i masz 1025€ na miesiąc ! czyli tak jak byś pracował(a) zagranica a rocznie 12300€ ładna kwota nie ?

 52890 zł na polska walute (zł)




 Myślę ze to daje dużo to zrozumienia a teraz podziel sobie liczbę wysiedlenie filmiku na YouTube  hm 1 milion wyświetleń i zadaj sobie pytanie  czy zostawić to coś czy poświecić trochę czasu na to i żyć jak człowiek. Powodzenia : }  czyli jakieś 39 tys € a w zł jakies 170 tys zl :) no to trochę sie rozmarzyłeś : D. ale wszystko możliwe . Milego dnia


Czy warto dbać o jakość linków prowadzących do naszej strony

Linki prowadzące do naszej strony można porównać do głosów, jakie oddajemy na w wyborach na osoby, które w nich startują aby zdobyć np. mandat posła. Im głosów jest więcej tym większa szansa na to, że osoby, które je otrzymały, zostaną wybrane. Jest tylko „drobna” różnica w takim porównaniu – ilość linków nie przekłada się automatycznie na ich jakość.
A tymczasem bardzo długo w branży SEO dominował – i jak widzę nadal się to nie zmieniło – pogląd, że im więcej pozyskamy linków z SWLi czy Xrumera, tym „jest większa  szansa” na uzyskanie (szybciej) wysokich pozycji w Google. W wielu przypadkach tak bywa – w końcu algorytm można „ogłupić” – ale od niedawna to się zaczyna zmieniać.
Coraz częściej osoby, zgłaszające swoją stronę do ponownego rozpatrzenia, otrzymują w odpowiedzi taki komunikat:
Przetworzyliśmy żądanie ponownego rozpatrzenia witryny XXXX 29 marca 2012
Właściciel witryny zwrócił się do nas z żądaniem ponownego rozpatrzenia zasad indeksowania następującej witryny: XXX
Przeprowadziliśmy ocenę Twojej witryny. Oceniając witrynę, sprawdzamy, czy nie narusza ona naszych Wskazówek dla webmasterów. Jeżeli nie zauważymy żadnych problemów, ponownie rozważymy indeksowanie witryny. Jeżeli Twoja witryna wciąż nie pokazuje się w naszych wynikach wyszukiwania,poszukaj rozwiązania w naszym Centrum pomocy.
Nie ma informacji o tym, że na stronę został nałożony filtr ręczny. Nie ma także i takiej, że nie podjęto „ręcznych działań”. Ale i na pierwszy rzut oka nic z niego nie wynika. O co chodzi?
Komunikat, o którym napisałem, jest z reguły wysyłany w odpowiedzi na prośbę o ponowne rozpatrzenie odnośnie witryn, które co prawda spełniają Wytyczne Google dla Webmasterów – ale czasami nie do końca. Przykładem tego „nie do końca” jest słaby profil linków przychodzących. Google potrafi wychwycić linki z systemów i jeżeli to widzi, to automatycznie „wykluczy je” z rankingu i przestaną się one liczyć.
Ponieważ Xrumer i SWLe są nadal „mocno w użyciu” warto mieć zatem na uwadze to, co już kilka razy pisałem – dobre linki zdobyć jest trudno, ale za to dają one efekty w średnim i długim okresie czasu. No i nie musimy myśleć o Pandzie czy „innym misiu” – chyba warto spać spokojnie, nie martwiąc się o swoją stronę (czy stronę Klienta) – prawda?

Atrybut title grafiki może byc przyczyną nałożenia filtra przez Google

Jak wiemy, aby zwiększyć widoczność strony pod dane frazy, w przypadku znajdującej się na niej grafice warto w parametrach ALT zawrzeć opisy zdjęć, zawierające w sobie frazy, na których nam zależy. W połączeniu z innymi elementami, które Google bierze pod uwagę przy ustalaniu rankingu stron, zwiększa to szanse na zajęcie dobrej pozycji w wyszukiwarkach.
No właśnie – parametr ALT. Mniej ważny, niż kiedyś (spamowanie w nim, jak i w keywords, musiało doprowadzić do tego). A co z TITLE?
Title jest wyświetlany w momencie najechania na grafikę kursora. W branży SEO dominuje pogląd, swoją drogą potwierdzony, o ile pamiętam dobrze, przez Google (Matt), że parametr ten nie jest brany pod uwagę przez wyszukiwarkę.
Z tym większym zdziwieniem przeczytałem wątek na angielskim forum Google, gdzie na pytanie webmastera, dlaczeg jego strona zanotowała spadki, JohnMu odpisał
It looks like a lot of the content on that page (and others within your site) is „hidden” behind title-attributes. To our algorithms, that might look a bit sneaky
czyli: „Wygląda na to, że spora część zawartości strony „schowana jest” w … titlach grafik. Dla naszego algorytmu jest to działanie nienaturalne (John użył słowa „podstępne”)
Barry Schwartz znalazł przykład takiego Title’a. Popatrzmy na fragment kodu
<a class=’rsswidget’ href=’http://androidcommunity.com/htc-desire-c-gets-official-with-pics-galore-20120515/’ title=’Yesterday we mentioned that the specifications and a couple pictures had leaked of the HTC Desire C entry-level smartphone. One of those leaked photographs was an official press shot that came from an errant early publication in a catalog. I’m not sure if the launch was always planned for today, or if HTC figured it … […]‘ rel=’nofollow’>
Wniosek, Jest prosty – nie spamować w title’ach grafik.
No i co Wy na to?
Osoby czytające wątek zauważą, że strona „przegięła” też z indeksowaniem treści tłumaczonej automatycznie
keep in mind that automatically translated content would be seen as web-spam, so I’d recommend making sure that it can no longer be crawled & indexed.
no ale JohnMu odniósł się najpierw do Title – a to oznacza ni mniej, ni więcej, że Google – w przeciwieństwie do keywords, na które już „położyło lagę” – nadal sprawdza, co webmasterzy tam wpisują.

Odznaka Google Trusted Store w USA w fazie testów

Google poinformowało o wprowadzeniu w życie programu o nazwie Google Trusted Stores. Na razie system testowany jest w Stanach. Jak na razie testy przebiegają bardzo dobrze – system  działa „lepiej niż sądzono (pod kątem technicznym)” – tyle Google. Dotychczas 50 sprzedawców zrealizowało łącznie „w programie” 10 milionów zamówień (jak widać system testują tuzy zakupów w Sieci).
Google wprowadziło program, aby nagrodzić sklepy, które mają wysoki poziom obsługi oraz umożliwiają dzielenie się aktualnymi danymi dotyczącymi tego, co się dzieje z przesyłką. Znamy też średni czas dostawy.
The Google Trusted Store badge is awarded to e-commerce sites that demonstrate a track record of on-time shipping and excellent customer service. When visiting a qualifying store, shoppers can hover over the Google Trusted Store badge and see metrics on the store’s shipping and customer service performance.



Czy każdy będzie mógł wziąć udział w programie? Tak – ale aby dostać odznakę (i potem móc ją wykorzystać np. przy reklamie Adwords) będzie trzeba podzielić się z Google pewnymi danymi
Merchants who want to be part of this need to share data about shipments, and Google collects customer service metrics when shoppers seek Google’s help with a problem.
czyli będzie konieczne, aby udostępnić dane dotyczące wysyłek, zaś Google zbierać będzie analizowało zachowanie kupującego (jak się można domyślić, jeżeli osoba nie będzie mogła poradzić sobie w procesie zakupu i będzie aktywnie korzystała z pomocy Google, nie będzie to dobrze odbierane).
No, ale potem jest „nagroda”, którą można się posłużyć np. w … linkach sponsorowanych.



Co ciekawe – w przypadku wystąpienia problemu przy danym zakupie Google jest stroną, która stara się pomóc w jego rozwiązaniu, będąc w kontakcie z Klientem oraz sklepem, w którym Klient dokonał zakupu.
Więcej informacji – na stronie programu.
Idea działania programu przedstawiona została na poniższym filmiku. Ciekawy jestem, kiedy pojawi się to w Polsce…

czwartek, 14 czerwca 2012

Strona, do której linkujemy, staje sie spamerską. Czy można dostać za to automatycznie filtr czy bana?

Wielu właścicieli stron z reguły kilka razy popatrzy się na daną stronę, zanim, na prośbę jej webmastera czy właściciela, zamieści do niej linka. Takie podejście charakterystyczne jest dla tych osób, które mają przyswojone już pewne podstawy SEO i wiedzą, że kierowanie linków do strony łamiącej Wytyczne Google dla Webmasterów może się dla niej źle skończyć. OK – co jednak w sytuacji, gdy dobra strona, np. w wyniku zaniedbania jej właściciela – nieopłacenie domeny przy wykupionej opcji na domenę ze strony np. jego konkurenta – zniknie z indeksu , a w jej miejsce powstanie strona dla dorosłych? Nasz serwis linkuje od tej chwili nie do tematycznej strony, nie do strony z treściami przydatnymi dla tych osób, które odwiedzają nasz serwis?
Odpowiadając na tak postawione pytanie stwierdzam, że z reguły nie powinniśmy obawiać się spadku strony. ALE – jeżeli nagle np. większość naszych stron zacznie linkować do serwisów z treściami dla dorosłych (lub tez ukryjemy na stronie więcej takich linków)  – wówczas Google może „zwrócić na nas uwagę”.
Z wypowiedzi  wnioskuję, że Google zapamiętuje sobie czas umieszczenia linku i w przypadku zaistnienia sytuacji opisanej powyżej jest w stanie „zorientować się”, że webmaster nie umieścił odnośnika do strony porno tylko do strony o pielęgnacji ogrodów. Jest to dla mnie logiczne :)
Na podstawie pewnych obserwacji domyślam się także, że Google ma także bazę stron, które sprzedają linki – w mniej lub bardziej „oficjalny sposób” – i umieszczenie linku do naszego serwisu na takiej stronie z dużą dożą prawdopodobieństwa kończy się … spadkiem linkowanej strony. Zaobserwowałem to jakiś czas temu :)
Na końcu pada stwierdzenie, że Google potrafi „na swój sposób” zorientować się, kiedy linkujemy „nie tam, gdzie powinniśmy”
We are able to suss out in a lot of ways when people are trying to linkabusive or manipulative or deceptive or malicious sites
Jest to informacja, która chyba po raz pierwszy ujrzała światło dzienne – nie raz na Forum Google widziałem dobrą stronę, która zaliczyła filtr w chwile po tym, jak podlinkowała „dziwną stronę”. Uważam, co już kilkakrotnie mówiłem, że wielu z nas nie docenia Google i sztabu ludzi, którzy pracują w Search Quality Team. Jak czytam niektóre wątki na forach, to podają niekiedy tylko wyzwiska czy stwierdzenia, że „skąd niby Google ma to wiedzieć”.
No cóż – dla mnie SEO jest oparte na logice – a logikę można „zaszufladkować” w pewne ramy matematyczne, które po przekuciu na zasady algorytmu są w stanie wpłynąć na wyniki wyszukiwania…

środa, 13 czerwca 2012

Kod nagłówka 404 a 410 a Google – jaka jest różnica?

Jak możemy przeczytać w Pomocy Google nagłówki kodu stanu HTTP 404 oraz 410 charakteryzują się następującymi cechami
404 (nie znaleziono)
Serwer nie może znaleźć żądanej strony. Serwer często zwraca ten kod na przykład wtedy, gdy żądanie dotyczy strony, której nie ma na serwerze.
Jeśli w witrynie nie ma pliku robots.txt i stan ten jest wyświetlany na stronie blokowanych URL-i w Narzędziach Google dla webmasterów, to jest to stan prawidłowy. Jeśli jednak w witrynie jest plik robots.txt, a mimo to wyświetlany jest ten stan, plik robots.txt może mieć nieprawidłową nazwę lub znajdować się w niewłaściwym miejscu. (Plik powinien znajdować się w katalogu głównym domeny i nosić nazwę robots.txt).
Jeśli ten stan jest wyświetlany w przypadku URL-i, które Googlebot próbował zindeksować, prawdopodobnie użył on nieprawidłowego linku z innej strony (nieaktualnego lub źle wpisanego).
410 (brak)
Serwer zwraca tę odpowiedź, gdy żądany zasób został trwale usunięty. Jest to odpowiedź podobna do kodu 404 (Nie znaleziono), ale czasami jest używana zamiast kodu 404 w przypadku zasobów, które wcześniej istniały, ale zostały usunięte. Jeśli zasób został trwale przeniesiony, należy użyć kodu 301 w celu określenia nowej lokalizacji zasobu.
Do niedawna różnica między tymi nagłówkami była taka, że 410 było szybsze, ale suma summarum cały proces wyglądał tak samo
Even back when we differentiated between the two, the practical difference was just a very short time-difference, the overall process was the same.
Obecnie jest chyba inaczej. Jak napisał JohMu na Forum Google (z którego pochodzi też powyższy cytat) obecnie
we treat these the same in the meantime
czyli traktujemy je tak samo.
Chociaż z drugiej strony możemy przeczytać, w tym samym wątku (nawet w tej samej wypowiedzi)
Returning a 404 is fine for pages that are permanently removed
czyli 404 jest dobrym rozwiązaniem dla stron, które zostały trwale usunięte z serwisu. I nie ma nic o 410….
Ktoś ma informacje z „innego źródła”, jak to jest – czy „warto używać 410″ w sytuacjach, zalecanych w pomocy Google?

wtorek, 12 czerwca 2012

Indeksowanie grafiki w Google – o czym warto wiedzieć

Grafika jest nadal niedoceniana przez webmasterów i pozycjonerów. Nazwy zdjęć nie mają odpowiednich nazw, nie używamy altów, niektóre branże, jak fotograficzna, „rękami i nogami” bronią się przed wstawieniem na stronie jakiegokolwiek tekstu. Czy słusznie?
Niedawno na blogu Google opublikowano ciekawy artykuł odnośnie indeksowania grafiki. Chciałem zwrócić uwagę na kilka pytań i odpowiedzi, jakie zostały w nim umieszczone, a które to zagadnienia dosyć często się pojawiają na blogach czy forach poświęconych pozycjonowaniu.

Czy oryginalny obraz może wyświetlać się niżej w SERPach niż ten sam, znajdujący się na stronie, która go później opublikowała?

Q: We sometimes see the original source of an image ranked lower than other sources; why is this?
A: Keep in mind that we use the textual content of a page when determining the context of an image. For example, if the original source is a page from an image gallery that has very little text, it can happen that a page with more textual context is chosen to be shown in search.
Odpowiedź – TAK. Jeżeli inna strona bardziej zoptymalizuje swój content poprzez dodanie tekstu na stronie, tak właśnie się stanie.

To samo zdjęcie na wielu stronach a ich indeksowanie

Q: Is it a problem if my images can be found on multiple domains or subdomains I own — for example, CDNs or related sites?
A: Generally, the best practice is to have only one copy of any type of content. If you’re duplicating your images across multiple hostnames, our algorithms may pick one copy as the canonical copy of the image, which may not be your preferred version. This can also lead to slower crawling and indexing of your images.
Odpowiedź – TAK. Jeżeli system znajdzie tę samą grafikę na kilku witrynach algorytm wybierze sobie sam wersję kanoniczą
Pomimo tych kwestii, bardzo logicznych dla mnie, nadal wiele osób nie chce „psuć sobie galerii” ich opisami. No cóż, rynek zweryfikuje to sam. Pojawia się bowiem pytanie, co jest gorsze – galeria bez opisu czy strona, która nie wyświetla się wysoko w Google.

Jak zadbać o indeksowanie w Google grafiki

Wielu webmasterów nie docenia roli zdjęć, jaką mogą one odegrać z punktu widzenia generowania ruchu na stronie. Tymczasem witryna z ciekawymi galeriami może przynosić generować właścicielowi znaczny ruch z wyszukiwarki grafiki. Jakiś czas temu spotkałem się ze stroną, gdzie odsetek ten kształtował się na poziomie około 20%. Ktoś powie, że to nie tak dużo – ale są branże, gdzie użytkownicy szukają przede wszystkim realizacji, np. na etapie urządzania obejścia domu (ogrodzenia) czy jego otoczenia (ogrody). W takich przypadkach ładna, a do tego zaindeksowana grafika, pojawiająca się wysoko w wynikach wyszukiwania (nie tylko grafik, ale i „normalnych” SERPów) jest w stanie generować całkiem niezły ruch na stronie.
Aby się tak jednak stało należy spełnić kilka warunków:
  1. Grafika musi być opisana za pomocą atrybutu ALT – za pomocą którego informujemy roboty odwiedzające stronę, co ona przedstawia.
  2. Dobrze byłoby zadbać o to, aby obok grafiki znalazł się tekst, który w jakiś sposób do niej nawiązuje. Taki tekst jest wskazówką dla robota odnośnie tego, co dany obraz przedstawia. Zwiększa też prawdopodobieństwo wyświetlania się grafik pod frazy, na których nam zależy (opis stanowi wskazówkę dla Googlebota, dla jakich zapytań dana grafika będzie odpowiednia). Do tego należy się przyłożyć, aby uniknąć sytuacji, gdzie np. strona, na której znajduje się obraz, i treść wokół niego (w tym wszelkie podpisy i tytuły obrazów) mogą dostarczyć Google sprzecznych informacji o tematyce obrazu. Jeżeli np. na stronie o motoryzacji umieścimy zdjęcie basenu, to wyszukiwarka może „przyjąć mylne założenia co do tego, co przedstawia obraz basen.jpg”.
  3. Nadal większość grafik, umieszczanych na stronach przez webmasterów, nazywa się „pospolicie”, np. „image020.jpg” zamiast „robertkubica-podium-grand-prix-monaco.jpg”. Tymczasem, jak można przeczytać w Pomocy Google
Nazwa pliku może stanowić dla Google wskazówkę dotyczącą tematyki obrazu. Postaraj się, aby nazwa pliku stanowiła dobry opis tematyki obrazu. Na przykład nazwa moj-nowy-czarny-kot.jpg zawiera znacznie więcej informacji niż nazwa IMG00023.JPG. Opisowe nazwy plików mogą być również przydatne dla użytkowników. Jeśli na stronie, na której znajduje się obraz, nie można znaleźć odpowiedniego tekstu, nazwa pliku zostanie użyta jako fragment opisu obrazu w wynikach wyszukiwania.


Umieszczanie słów kluczowych w atrybucie alt („upychanie słów kluczowych”) robi złe wrażenie na użytkownikach i może spowodować, że witryna będzie uważana za spam.
Na koniec należy pamiętać, aby uzbroić się w cierpliwość. Jak możemy przeczytać w materiałach pomocy Google proces indeksowania grafik zajmuje „some time” – nie oczekujmy więc, jak nasze nasze np. wpisy z bloga indeksują się w kilka godzin czy czasem i minut, że podobnie będzie i w przypadku grafik.
Wpis dla wielu osób wyda się prosty, ale zdziwilibyście się, jak w Polsce te kwestie są niedoceniane i … nie stosowane :)